Wreszcie
nadszedł wymarzony dzień wyjazdu uczniów klasy IIIb i
IIIc na Zieloną Szkołę. Czekali na to już od
miesiąca marca. Dnia 1 czerwca uczniowie zebrali się
przed szkołą o godzinie 7 rano i po zapakowaniu bagaży
wyruszyli na podbój Poronina, Zakopanego i okolic
Tatrzańskiego Parku Narodowego. Na pięć dni pod
czujnym okiem swoich opiekunów: Bożeny Janczyk, Lidii
Jaroszek i Elżbiety Śmiechowskiej. Podróż
przebiegała szybko, bo czas umilali bajkowi przyjaciele
ze "Shreka" i "Madagaskaru". Następnego dnia tj. we wtorek zaraz po śniadaniu "zapakowaliśmy się" do autokaru, który dowiózł nas do Zakopanego, gdzie powitaliśmy swojego przewodnika i wyruszyliśmy na podziwianie walorów turystyczno-krajoznawczych Tatrzańskiego Parku Narodowego. Dotarliśmy do Doliny Kościeliskiej. Pod czujnym okiem przewodnika, stosując zasady bezpiecznego poruszania się po górach szliśmy gęsiego lub parami dnem doliny, zwiedzając po drodze Wąwóz Kraków i Jaskinię Mroźną. Szło się nam różnie - raz mniej, a raz bardziej ciężko, ale cały czas podziwialiśmy: piękną roślinność, wiosenne kwiaty, zielone hale, potoki, strumyki, kamienie, śnieg, słoneczko, deszcz, błoto, słowem wszystko co możliwe. Niewątpliwie było warto, aby po powrocie do pensjonatu zjeść ciepły obiadek, odpocząć, a potem wystroić się na dyskotekę. Przy fajnych wesołych rytmach i kolorowych światłach nasze dzieci fantastycznie się bawiły, aż "popadały" do łóżek. Noc, która nastała po tak aktywnie spędzonym dniu, była chyba najbardziej senna i spokojna, ale i tak minęła bardzo szybko. W środę - 3 czerwca wyruszyliśmy w inny region Parku Narodowego - Dolinę Strążyską. Wędrowaliśmy za przewodnikiem po kamieniach, schodkach i mostkach, aż do wodospadu Siklawica, przy którym skakaliśmy po kamieniach w pięknym, jasnym słońcu i szumie wody. Idąc odpoczywaliśmy na polanie Strążyskiej, skąd można było przy pięknej pogodzie podziwiać Sarnią Skałę, Kasprowy Wierch i Giewont. Takie widoki zostają na długo w pamięci. Zejście od wodospadu było już mniej ciekawe. Powoli zaczął kropić deszcz, a potem zmokliśmy dokładnie. Z radością więc powitaliśmy naszego pana kierowcę, który zaprosił nas do nagrzanego autokaru i zawiózł do pensjonatu, abyśmy mogli się wysuszyć, przebrać i odpocząć. W tym dniu obiad zjedliśmy wcześniej, bo czekała nas jeszcze jedna atrakcja - wyprawa na basen. Po wypluskaniu się i zabawach w ciepłej wodzie wróciliśmy do naszych pokoików, aby wymienić swoje myśli, spostrzeżenia, oglądać telewizję i dobrze wyschnąć. Wieczorem "zaszczyciliśmy swoją obecnością" plac zabaw, boisko i ogród z rozpalonym już ogniskiem. Smaczne były własnoręcznie pieczone kiełbaski i chleb oraz gorąca herbata. Czwarty
dzień tj. czwartek dostarczył nam jeszcze więcej
wrażeń. Najpierw rozpoczęliśmy naszą wycieczkę od
Zakopanego, gdzie idąc śladami naszego patrona,
papieża Jana Pawła II zwiedzaliśmy Sanktuarium
Fatimskie na Krzeptówkach. Następnie wjechaliśmy
kolejką gondolową na Szymoszkową, aby grzbietem góry
dojść do Gubałówki gdzie czekała największa i
najbardziej wyczekiwana atrakcja - tor saneczkowy.
Później, zjechaliśmy wszyscy ze szczytu Gubałówki w
dół kolejką linową. Tam już, spacerując wokół
góralskich straganów na Krupówkach, można było
według Nadszedł niestety ostatni dzień wycieczki. Po śniadaniu pakowanie, pożegnanie z pokojami, pensjonatem i ... w drogę. Ale jeszcze w powrotnej drodze zatrzymaliśmy się w pięknym, niezapomnianym Krakowie. Zaraz po wyjściu z autokaru, idąc brzegiem Wisły podziwialiśmy z daleka Wawel, a potem przywitaliśmy ziejącego ogniem smoka. Następnie przeszliśmy przez Smoczą Jamę i uliczkami Starego Miasta doszliśmy do kolorowego, krakowskiego rynku. Tam obracając się dookoła oglądaliśmy odnowione Sukiennice, pomnik Adama Mickiewicza i Kościół Mariacki oraz kolorowe, cieszące oko stragany i kwiaciarki. Żegnając "stary" Kraków zawitaliśmy do nowoczesnego McDonald's., bo była właśnie pora obiadowa. Nasz wspaniały pan kierowca szczęśliwie woził nas tam gdzie chcieliśmy, niejednokrotnie narażając własną skórę. Tak też i z Krakowa, już najprostszą z możliwych dróg i najszybciej jak potrafił dowiózł nas do Pionek już o godzinie 20-tej. Zmęczeni, ale szczęśliwi powitaliśmy czekających na nas kochanych rodziców. Wycieczka była udana, piękna i niezapomniana. Warto było pojechać i będzie co wspominać.
|