Przygoda rozpoczęła się o 700 dnia 25 maja 2015 r. przy PSP nr 5 w Pionkach, skąd wyruszyliśmy w daleką drogę do Kotliny Kłodzkiej. Pierwszym punktem bogatego programu naszej zielonej szkoły była nieczynna już kopalnia złota w Złotym Stoku. Podziemna trasa zrobiła na wszystkich wrażenie, zwiedziliśmy Sztolnię Gertrudy i Chodnik Śmierci, zobaczyliśmy podziemny wodospad i podziemną granicę Polski, przeżyliśmy atak szczura i spotkanie z gnomem – duchem kopalni. Przemieszczaliśmy się pokonując schody, zjeżdżalnię oraz podróżując podziemnym tramwajem, który wywiózł nas na powierzchnię.
Dzień drugi spędziliśmy na łonie natury w Parku Narodowym Gór Stołowych. Najpierw droga „stu zakrętów” – na szczęście autokarem, którym podjechaliśmy pod samo wejście do labiryntu „Błędne skały”. Nie zabłądziliśmy tylko dzięki naszej fantastycznej przewodniczce – pani Oli…, która poprowadziła nas pokazując niesamowite miejsca i mnóstwo zaskakujących form skalnych. Przeciskanie się wąskimi zakamarkami sprawiało wszystkim ogromną frajdę. A to nie był koniec atrakcji. Czekał na nas jeszcze Szczeliniec. Ta wycieczka obfitowała w legendy o Liczyrzepie – królu Gór Stołowych. Okazał się on dla nas łaskawy, pozwolił bezpiecznie dotrzeć na najwyższy taras widokowy i podziwiać panoramę okolicy, a wspięliśmy się tam pokonując 665 schodków.
Tego dnia zdążyliśmy jeszcze na „Szlak ginących zawodów” czyli do gospodarstwa będącego prywatnym skansenem. Poczęstunek z wiejskiego chleba ze smalcem wzmocnił wszystkich przed trudnym zadaniem – lepieniem miseczek z gliny. Dużą atrakcją okazało się mini zoo, a zwłaszcza karmienie kur, kaczek i żurawi.
Kolejny punkt naszego programu to Wambierzyce – „Śląska Jerozolima”. Bazylika Nawiedzenia NMP powstała tam na pamiątkę uzdrowienia ociemniałego przez Matkę Boską, a wszystko stało się przy figurce Matki Boskiej – Królowej Rodzin wykonanej z lipowego drewna. W świątyni tej mszę odprawił w 1955 r. nasz patron Jan Paweł II – jeszcze jako Karol Wojtyła. Wieś to skupisko kapliczek, wokół bazyliki oraz wzgórza Kalwarii Wambierzyckiej jest ich około 300. Wizytę w Wambierzycach zakończyliśmy podziwianiem ruchomej szopki z końca XIX wieku, którą przez 28 lat tworzył miejscowy rzemieślnik. Składa się ona z około 800 figurek, z których wiele porusza się w rytm muzyki dzięki mechanizmowi zegarowemu.
Szczególnym miejscem, które odwiedziliśmy w tym dniu była Kaplica Czaszek w Czermnej. Na ścianach i suficie świątyni wyłożono 3 tysiące czaszek i kości ludzkich , a pod podłogą leży ich 7 razy więcej. To ofiary wojen śląskich oraz chorób zakaźnych. Tu obok siebie spoczywają rodziny, przyjaciele i wrogowie – wszyscy bezsilni wobec przemijalności i kruchości ludzkiego życia.
Popołudnie spędziliśmy w Kudowie – bardzo atrakcyjnym mieście. Każdy znalazł tam coś dla siebie: karmienie ryb czy gołębi w parku, picie wody zdrojowej, samodzielne kręcenie waty cukrowej czy gra w szachy.
Pani Ola (nasza przewodniczka) znalazła dla nas jeszcze jeden nietypowy zakątek – muzeum zabawek. Przenieśliśmy się w inny świat – świat zabawek, które istniały od zawsze i jak się okazało pełniły bardzo ważną rolę edukacyjną. To co warto zapamiętać to zabawki, które zostały wymyślone w Polsce i z których powinniśmy być dumni – pukawka, bączek oraz klepak na kółkach.
Po tym pełnym wrażeń dniu należał się wszystkim relaks w basenie. Natomiast wieczór upłynął na tańcach podczas dyskoteki.
Wreszcie nadszedł czas na długo wyczekiwaną zagraniczną wyprawę – Skalne Miasto w Adrszpach – wędrówka pomiędzy unikalnymi blokami piaskowca wymodelowanymi przez wodę, mróz i wiatr. Odkrywcy tego miejsca nadali skałom nazwy – Pirania, Kochankowie, Starosta i Starościna, Mysia Dziura – wyobraźnia pracowała nieustannie w poszukiwaniu tych form skalnych. Niepowtarzalnym przeżyciem był rejs „Titaniciem” po jeziorze, nad brzeg którego trzeba wchodzić schodkami pod górę. Będąc w tym miejscu nie można pominąć wodospadu – a dlaczego nie? O to, zapytajcie uczestników wycieczki.
Tego dnia pojechaliśmy jeszcze na spacer po Polanicy Zdrój – fontanny i kwiaty w parku mogą zauroczyć. Ponownie skosztowaliśmy wody zdrojowej, która leczy nerwy – tego nam było trzeba ;). Wreszcie nasz wesoły autobus wrócił do ośrodka, gdzie czekało na nas już ognisko i pieczenie kiełbasek.
Ostatni dzień pobytu w Kotlinie Kłodzkiej to zwiedzanie Kłodzka – podziemnej trasy turystycznej, twierdzy i samego miasta.
W ramiona stęsknionych rodziców uczestnicy wyjazdu wpadli dopiero koło 2200.
Z relacji naszych podopiecznych wynika, że była to naprawdę udana wycieczka, na której każdy znalazł coś co zapamięta na długo. Największe wrażenie zrobiły na wszystkich formy skalne, a najcenniejsze było bycie razem – to zrekompensowało nawet brak wi-fi.
Kto jeszcze nie był w Kotlinie Kłodzkiej niech skorzysta z najbliższej okazji i odwiedzi te miejsca. Naprawdę warto.