Jura Krakowsko-Częstochowska i MY!


W Jurze Krakowsko-Częstochowskiej przebywaliśmy od 1 do 3 czerwca 2015 r. Uczniowie klas Vb, VIb i VIc (a także po dwie dziewczynki z kl. VIa i IVc) pod opieką nauczycieli: pani Izabeli Warchoł, pani Marioli Szwankowskiej, pani Moniki Dziekan i pani Agnieszki Lis oraz rodziców dzieci klasy Vb, zwiedzili ją wzdłuż i wszerz.

Zaczęliśmy od niesamowitych wrażeń w Parku Wodnym w Krakowie. Przebywaliśmy tam ponad dwie godziny i wodnym szaleństwom oddawaliśmy się bardzo chętnie. Próbowaliśmy wszystkich po kolei atrakcji – zjazdy różnymi rurami, zjeżdżalnie, rwąca rzeka, oceaniczna fala, siatkówka w wodzie, jacuzzi i wiele, wiele innych. To największy kompleks basenowy w Polsce – polecamy go wszystkim wybierającym się do Krakowa. Po basenowych wrażeniach należało zaspokoić nasze wygłodniałe brzuszki – w tym celu udaliśmy się do pobliskiego McDonald's na małe co nieco. Gdy już brzuszki się cieszyły, dość zmęczeni po wodnych wygłupach wyruszyliśmy z Krakowa w kierunku naszej bazy noclegowej – do miejscowości Kroczyce-Podlesice. Tu niestety zostaliśmy rozdzieleni do dwóch pensjonatów: „Zajazd Jurajski” i „U Justyny” – bo chętnych na wycieczkę było znacznie więcej niż się spodziewaliśmy – dlatego też jechaliśmy dwoma autokarami! Po rozmieszczeniu wszystkich uczestników w pokojach, spotkaliśmy się z naszym pierwszym przewodnikiem, panem Sebastianem Lipką, który zachęcił nas do zdobycia masywu skalnego – Góry Zborów (zwanego inaczej Górą Berkową), pełnego wapiennych ostańców i licznych jaskiń. Przewodnik ciekawie opowiadał o zwiedzanych punktach i często zaskakiwał nas niesamowitymi historiami lub legendami. Jak to zwykle bywa na takich kilkudniowych wycieczkach, „niezbyt” zmęczeni po pierwszym dniu i rozmowach do późnych godzin nocnych, zapadliśmy w końcu w miły sen, choć nie wiedzieliśmy jeszcze, co nas czeka następnego dnia.

Drugi dzień wycieczki był także pełen wrażeń. Przewodniczką była pani Agnieszka Tatarek. Jechaliśmy dołem doliny, która od potoku biorącego tu początek przyjęła nazwę Doliny Prądnika. Oto dzień na wędrówkę po Ojcowskim Parku Narodowym. Najpierw minęliśmy ruiny zamku z basztą i wieżą bramną, by po obejrzeniu filmu w technice 3D o Ojcowskim Parku Narodowym, wędrować dalej szlakiem w kierunku zespołu skał: Krakowskiej Bramy, Skał Panieńskich, Igły Deotymy, Rękawicy. Po przeciwnej stronie doliny w słońcu bielały skały Góry Koronnej, a tuż przy drodze tryskało zimną wodą Źródło Miłości. Zwiedziliśmy także Jaskinię Łokietka, która była tego dnia przedostatnią atrakcją Jury.

Wkrótce wyłoniła się przed nami wysoka skała, na szczycie której znajdował się zamek – tak – to Pieskowa Skała – początek Ojcowskiego Parku Narodowego – najmniejszego z 23 parków w Polsce. Zamek powstał w czasach Kazimierza Wielkiego, potem Ludwik Węgierski nadał go rodzinie Szafrańców. Po kilku pożarach i zniszczeniach wojennych wygląda dziś jak za czasów największej swojej świetności. Obecnie jest w remoncie i zapewne będzie wyglądał cudownie. Był otoczony wspaniałym parkiem i stawami, a u jego podnóża stoi charakterystyczna skała – Maczuga Herkulesa. Dalej szlak prowadził nas obok Kościoła „Na Wodzie” – wzniesionego w 1901 r. w celu ominięcia zakazu carskiego dotyczącego budowania czegokolwiek na ziemi.

Tego dnia postanowiliśmy jeszcze zobaczyć polską pustynię – Pustynię Błędowską. Nie da się jednak po niej wędrować, można obejrzeć tę masę piachu tylko ze specjalnego punktu widokowego (na terenie pustyni znajduje się wiele niewypałów i z tego powodu nie wolno się po niej poruszać). 

Po obiadokolacji pojechaliśmy do Centrum Rozrywki w Ogrodzieńcu – a tu czekała na nas niespodzianka – przejażdżka w parku kolejowym i rollercoasterem – świetnie się bawiliśmy, a wieczorem jeszcze potańczyliśmy na dyskotece. Po takim dniu pełnym wrażeń naprawdę szybko usnęliśmy.

Rankiem po śniadaniu i spakowaniu się, znów czekała nas jurajska przygoda, udaliśmy się w kierunku Ogrodzieńca. Zaczęliśmy od Góry Birów, gdzie obejrzeliśmy rekonstrukcję istniejącego tu drewnianego grodziska zburzonego w XIV wieku w wyniku wojen polsko-czeskich. Spod niej wyruszyliśmy do Ogrodzieńca, właściwie Podzamcza, gdzie zwiedzaliśmy największy zamek Jury z XIV wieku, własność rodziny Bonerów od 1523 r., wielokrotnie dewastowany, niszczony przez kolejne wojny polsko-szwedzkie, dziś częściowo odrestaurowany stanowi fantastyczne miejsce dla turystów. Wokół zamku znajdują się ostańce o fantastycznych kształtach, przyciągające miłośników alpinizmu.

Nareszcie trochę wolnego czasu na pamiątki i lody i ostatnia oczekiwana atrakcja naszej wycieczki – pobyt w Parku Linowym „Adrenalina Park”, w którym pokonywaliśmy dwie trasy: zieloną (łatwiejszą) i czerwoną (bardzo trudną) – tu rzeczywiście należało wykazać się siłą i sprytem. To tylko z poziomu ziemi wydaje się łatwe, ale gdy już jest się na górze wśród drzew, to okazuje się, że tak naprawdę niewiele mamy z małpy i pokonanie przeszkód sprawia nam trudności.

       

Potem już tylko smakowity obiad w Zajeździe „Podzamcze” i szczęśliwy powrót do Pionek. Pełni wrażeń uścisnęliśmy stęsknionych rodziców i… do zobaczenia na kolejnej wycieczce!

Aha, pamiętajcie, aby uważnie słuchać przewodników, bo oprócz ciekawych informacji na temat zwiedzanych obiektów, macie szanse na zdobycie nagród i dyplomów w trakcie drogi powrotnej do domu – a to zawsze gwarantuję wam ja...

Izabela Warchoł
[Powrót na stronę główną]
Powrót do "Wydarzyło się w roku szkolnym 2014/2015"