3 czerwca 2013 roku wspaniała ekipa złożona z klasy Vb i VIc oraz piątki wybrańców z Va, pod opieką pań: Katarzyny Janas, Aleksandry Grabiec, Izabeli Warchoł i Edyty Gruszczyńskiej, rozpoczęła swoją górską przygodę. Pierwszego dnia po niefortunnym potraktowaniu naszego autokaru przez przydrożne kamyczki, pęknięciu przedniej szyby (8 cm), spotkaniu z policją i spisaniu odpowiedniego protokołu, bezpiecznie ruszyliśmy w kierunku Krakowa. Oczywiście, by tradycji stało się zadość, musieliśmy zajrzeć do Mc'Donalda i z zadowolonymi brzuszkami dotarliśmy na miejsce zakwaterowania w Białym Dunajcu. Mieszkamy "U Topora", jemy pyszne śniadania i domowe obiadki oraz smakowite podwieczorki. Zwieńczeniem pierwszego dnia była huczna dyskoteka, na której uczestnicy, tańcząc w rytm najnowszych przebojów, integrowali się. Niespodzianką było spotkanie koleżanek i kolegów z PSP nr 2 w Pionkach, którzy również mieszkali w tym pensjonacie i z nami wspólnie się bawili. Kolejny dzień, to kolejne atrakcje. Tym razem wyprawa w góry i niestraszna nam była pogoda, po prostu wyruszyliśmy. Z nieba deszcz, w sercu słońce! Pod opieką przewodnika przekroczyliśmy bramy Tatrzańskiego Parku Narodowego. Najpierw Dolina Strążyska i wodospad Siklawica, następnie strome podejście przez Czerwoną Przełęcz na Sarnią Skałę. Z powodu nisko ścielących się chmur, nie mogliśmy podziwiać widoków ze szczytu, za to poczuliśmy jakby stąpanie po ptasim mleczku, a nie po twardych skałach. Ścieżką nad Reglami i urokliwą Doliną Białego dotarliśmy pod zakopiańskie skocznie narciarskie. Zwieńczeniem drugiego dnia było spotkanie z przesympatyczną rodziną górali Sikoń. Tradycyjne tańce, muzyka i piosenki góralskie bardzo nas zachwyciły, niektórzy osobiście spróbowali odtańczyć zbójnickiego razem z rodowitym góralem. Trzeci dzień był także pełen atrakcji. Choć niektórzy mieli problemy z rannym wstaniem na wcześniejsze śniadanie, to i tak mieli dość siły na kolejną górską wspinaczkę. A było jej sporo! Najpierw od strony Kuźnic przez Boczań (1209 m n.p.m.), Skupniów Upłaz niebieskim szlakiem mozolnie wchodziliśmy na Przełęcz między Kopami (Wielką Kopą Królowej - 1531 m n.p.m., a wyższą Małą Kopą Królowej - 1577 m n.p.m.), potem dotarliśmy do schroniska "Murowaniec", jednak to nie był jeszcze czas na odpoczynek. Teraz dopiero się działo! Dość stromym podejściem postanowiliśmy zdobyć Czarny Staw Gąsienicowy, oczywiście znajdujący się u podnóża wschodniej ściany Kościelca (2155 m n.p.m.). Hala Gąsienicowa została zaliczona. W drodze powrotnej w schronisku "Murowaniec" zjedliśmy ciepłą szarlotkę lub co kto chciał, napiliśmy się gorącej herbatki i wyruszyliśmy w dół znów przez Przełęcz między Kopami, Doliną Jaworzynki do Kuźnic. W pensjonacie czekał już na nas pyszny obiadek i smaczny deser. Zwieńczeniem trzeciego dnia była wizyta w basenach termalnych "BANIA" w Białce Tatrzańskiej. Oprócz szaleństwa w wodnych atrakcjach, rwących rzekach, zjeżdżalniach i cieplutkich basenach zewnętrznych, mogliśmy delektować się szklanką lemoniady i szarlotką. Dzień tak mocno nas wyczerpał, że już w kilka chwil po przyłożeniu głowy do poduszki wszyscy smacznie spali. Ostatni, czwarty dzień naszego pobytu, także obfitował w atrakcje. Po spakowaniu bagaży, zakupieniu świeżutkich, specjalnie dla nas robionych oscypków - góralskich serków, pojechaliśmy do Zakopanego. Najpierw wjechaliśmy wyciągiem krzesełkowym na Butorowy Wierch, by grzbietem dojść do Gubałówki i z jej szczytu zjechać kolejką szynową na dół. Oczywiście nie obyło się na koniec bez zakupów pamiątek - obowiązkowo spacerowaliśmy po bazarze z ludowymi wyrobami, a każdy znalazł i zakupił coś dla swoich bliskich! Niestety, powrót do ukochanych Pionek stał się już bardzo konieczny, zatem należało szybko wyruszyć. Po drodze jeszcze obiad w Białym Dunajcu, pamiątkowy upominek z podziękowaniami dla Państwa Toporów i przede wszystkim rozwiązanie konkursu z wiedzy o Tatrach Polskich: I miejsce - Filip Golbert, II miejsce - Mateusz Radoń i III miejsce - Jakub Wójcik (laureaci otrzymali dyplomy z pieczątkami z górskich szlaków i ciekawe pamiątki). Do Pionek zajechaliśmy na 2200, podziękowaliśmy rodzicom za przybycie po swoje pociechy i zmęczeni powróciliśmy na domowe pielesze. A w poniedziałek opowiadaniom wrażeń nie było końca! Wycieczka się udała, a jej uczestnikom serdecznie dziękuję.
|